W szantanie
960
tytuł:
W szantanie
gatunek:
kuplet
muzyka:
słowa:
Jak tam cudownie, każdy zna
Nie ma piękniejszych w świecie dam
Jakie widziałem wtedy tam
A jedna kokietuje mnie
I małym krokiem zbliża się
I rzekła do mnie: „moje kroć
Chodź do bufetu, chodź!”
Gdy koniak piła
Zaraz przybyła
Druga i trzecia z nią
Cztery łososie
Cielę i prosie
Połknęły z zimną krwią
Jedna żartuje
Druga pakuje
Kiełbasę długą na metr
A jedna mnie głaszcze
Inna znów taszcze
Do gabinetu wnet
Więc w gabinecie siedzę już
Wśród tylu nadscenicznych róż
A one jadły i tam też
Jak w menażerii dziki zwierz
A jedna taka, tłusta znów
Zjadła coś pięć cielęcych głów
A potem raków cały stos
Aż jej się kiwał nos
One łykały
Te specyjały
Jakby pięć dni był post
Jedna żre (ryba? grzyba?)
Druga obgryza
Szczupaka (długi, długich?) ...
A potem szampany
Lały się w stany
Ja nic nie jadłem, nie
A jedna, podpita
Ciągle się pyta
Jak to smakuje mnie?
A gdy kolację zjadły tę
Kelnerstwo do mnie zbliża się
Gdym rachunek spostrzegł ten
Myślałem tylko, że to sen
W rachunek patrząc, marszczę brwi
Bo on, co chciał wpisał mi
Lecz udawałem, że ja fryc
Bom nie miał groszy nic
Tam grają macie
Tu słyszę: płacić
Dwieście rubelków i coś
Nagle, z zapałem
Ja w kark dostałem
I w twarz uderzył mnie ktoś
A gdy już zbili
Z schodów rzucili
Jednak nie jestem fryc
Bo w kółku miłem
Wieczór spędziłem
I nie kosztowało mnie nic
(tekst z „Zbiór monologów i kupletów” pióra autora - od Basi)
W szantanie raz siedziałem ja,
Jak tam cudownie, każdy zna,
Nie ma piękniejszych w świecie dam,
Jakie widziałem wtedy tam.
Już jedna kokietuje mnie,
Drobniutkim krokiem zbliża się
I rzekła do mnie „moje kroć,
Chodź do bufetu, chodź!”
Gdy koniak piła,
Zaraz przybyła
Druga i trzecia z nią,
Cztery łososie,
Cielę i prosię
Połknęły zimną krwią.
Ta wyśpiewuje,
Inna pakuje
Długą kiełbasę na metr...
Jedna mnie gładzi,
Tamta prowadzi
Do gabinetu wnet!
Więc w gabinecie siedzę już,
Wśród tylu nadscenicznych róż,
A każda żarła i tam też,
Jak w menażeryi dziki zwierz.
Szparagów porcje zjadły pięć,
Nie wiem, skąd wzięły taką chęć?
Raków i mięsa zjadły stos,
Aż im się kiwał nos.
One łykały
Te specjały,
Nucąc piosenkę bez słów,
Ta chce kurczaka.
Inna z szczupaka
Ssała coś ośm głów.
Potem szampany
Lały się szklany...
Ja nic nie jadłem, nie!
Jedna podpita
Ciągle mię pyta,
Jak to smakuje mnie?
A gdy kolację zjadły tę,
Kelner wprost do mnie zbliża się,
Ja, gdym rachunek spostrzegł ten,
Myślałem, że to tylko sen!
W rachunek patrząc, marszczę brwi
Kelner coś więcej wpisał mi,
Lecz udawałem, żem jest fryc,
Bom groszy nie miał nic.
Tam grają „mącić”...
Tu słyszę płacić
Tysiąc mareczek i coś
Nagle z zapałem
Ja w kark dostałem
I w twarz uderzył mię ktoś.
A gdy już zbili,
Z schodów zrzucili,
Żem zęby zbierał tam,
Cztery wieczory
Leżałem chory,
Dziś jeszcze sińce mam!
12.05.2016
Objaśnienia:
1)
specyjał
-
coś wyśmienitego, smacznego, przysmaczek, a w ogóle coś nadzwyczajnego, niezwykłego
2)
fryc
-
początkujący, debiutant, żółtodziób, pyklub - z dużej litery - nazwisko
słowa kluczowe:
Szukaj tytułu lub osoby
Wykonawcy:
Wykonawcy:
Posłuchaj sobie
0:00
0:00
Etykiety płyt
Podobne teksty:
W kabarecie 3 | |
Kuracja odchudzająca 2 |
"Jak ją złapię w swoją łapę" - Ludwik Ludwikowski
http://www.russian-records.com/details.php?image_id=5904&lng=en&l=russian
https://polona.pl/item/zbior-monologow-i-kupletow-oryginalnie-i-z-obcych-motywow-napisanych-t-9-przez,MjIwMTU1NDg/17/#info:metadata